Śpieszę donieść, że u nas wiosna w pełnym
rozkwicie, co potwierdzają moje zdjęcia. Nie mogłam przejść obojętnie, po
prostu musiałam je zatrzymać w kadrze. Wczoraj było u nas +22 C, w czwartek ma
być już +26 C. Fajnie, bo będzie ciepło, z drugiej jednak strony wolałam pory
roku w Polsce, gdzie te przejścia pomiędzy porami roku nie były tak gwałtowne i
miałam czas na to, aby organizm się dostosował do zmiany. Tymczasem rzućcie
okiem na zdjęcia, mam nadzieję, że czujecie powiew wiosny.
Caffee Mocca Espresso Quilt
wtorek, 14 kwietnia 2015
niedziela, 12 kwietnia 2015
Oswajanie Janome
Dzisiaj pierwsze koty za płoty, czyli oswajanie nowego nabytku. Wraz z maszyną dostałam instrukcję obsługi, niestety tylko po angielsku. Ja po angielsku cóś tam mruczę, ale z wyrażeniami technicznymi mam kłopoty. W sklepie powiedziano mi, że rynek węgierski ma tak niewielkie zapotrzebowanie na tego rodzaju maszyny, że im się nie opłaca tłumaczyć instrukcji. Szukałam więc w necie, na stronie producenta, nic nie znalazłam. W końcu udało mi się zdobyć, wydrukowałam ją sobie. Jako, że należę do „pokolenia papierowego” – to wolę przewracać kartki, niż je przeklikiwać.
Tą maszynę kupiłam głównie z myślą o
pikowaniu, tak więc była to pierwsza rzecz, którą musiałam na niej wypróbować.
Poszło fantastycznie!!! Przede wszystkim maszyna pracuje bardzo cichutko. Można
bardzo precyzyjnie regulować prędkość szycia, a przy pikowaniu ma to ogromne
znaczenie.
Na poniższym zdjęciu stara próbka,
jeszcze z grudnia, kiedy klęłam na czym świat stoi pikując na Łuczniku
Telimenie (czerwona nitka). Słabo widoczna, jasna nitka, to ślad pozostawiony
przez Janome. W Janome można bardzo dobrze regulować naprężenie nitki, a to też
ważne przy pikowaniu.
No i jak już się rozpędziłam, to
wleciałam lotem trzmiela na zieloną łąkę pełną białych stokrotek (zdjęcie
poniżej).
niedziela, 5 kwietnia 2015
Wybuchła wiosna!
Dziś relacja fotograficzna ze świątecznego spaceru. Parę dni temu dosłownie i w przenośni wybuchła u nas wiosna, w dzień mieliśmy nawet 21 C stopni. Niestety przed Wielkanocą marzec namieszał w garncu i wróciła zima. Co prawda nie tak jak w Polsce, bo śnieg nie padał (przynajmniej nie w Budapeszcie), ale w nocy mieliśmy tu poniżej zera. Tak więc zimowe kurtki są jeszcze w użyciu, ale przyroda już wystawia nosa i coraz śmielej sobie poczynia – co prezentuję na poniższych zdjęciach.
Pąki dzikiej jabłoni.
Pąki kasztanowca.
Kwitnąca
wiśnia japońska.
Forsycja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)