Otóż na Węgrzech w komitacie (= odpowiednik
naszego województwa) Heves mamy małą miejscowość Boldog. Słowo „boldog” ma też
inne znaczenie, oznacza: szczęśliwy. Nazw własnych prawie nigdy się nie
tłumaczy, ale w tym przypadku można by tą miejscowość przetłumaczyć, jako
Szczęśliwe, albo Szczęśliwa. W tej miejscowości mieszka jeden jedyny
rzemieślnik, który zajmuje się produkcją formy do wypiekania tych pączków. Jest
to rodzinna tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie, dzisiaj już niestety
zanikająca. Tak jak w Polsce, mamy wiele dań gastronomicznych będących znakiem
rozpoznawczym jakiegoś regionu geograficznego, tak i na Węgrzech, mamy dania
wywodzące się z jakiejś miejscowości. Pączki, które chcę Wam dzisiaj pokazać
wymyślono w miejscowości Boldog, tam też powstała foremka do ich pieczenia.
Te mniejsze foremki znane są w Polsce pod
nazwą ROZETKI
Swoją formę zamawiałam w sklepie internetowym: TU ADRES
Są 2 rodzaje tych foremek, mniejsza ma
wewnątrz 3 wąsy (moja jest taka), i duża, która ma tych wąsów 5.
Boldogi nagyrózsa fánk, czyli węgierska odmiana faworków jest wypiekiem nie tylko karnawałowym, ale tradycyjnie także
weselnym.
Przepis:
½ l mleka
5 całych jajek
5 kopiaste łyżki cukru pudru
szczypta soli
szczypta sody oczyszczonej (to zamiast
proszku do pieczenia, tyle, co zmieści się na końcu noża)
50 dkg mąki (ja daję 60 dkg, wtedy ciasto
jest gęstsze)
olej lub smalec do smażenia
Ze składników przygotować gęste ciasto naleśnikowe. W międzyczasie w garnku podgrzać smalec (lub olej). Kiedy ma już płynną konsystencję, to włożyć do niego foremki (na uchwycie), aby się rozgrzały.
Kiedy foremki są już gorące otrząsamy z nadmiaru
tłuszczu i zanurzamy w cieście. Ja w momencie zanurzenia w cieście odliczam do
10-ciu :))) Chodzi o to, żeby ciasto niejako zapiekło się na ściance foremki.
Zaraz potem zdecydowanym ruchem wyjmujemy formę z ciasta i równie szybkim
ruchem zanurzamy ją w gorącym tłuszczu. Należy zwrócić szczególną uwagę na to,
aby w cieście nie zanurzyć górnego brzegu foremki, gdyż wtedy ciasto nie będzie mogło zsunąć się z formy. Trzeba pracować dość szybko, wprawnymi ruchami, gdyż pączki
pieką się błyskawicznie, w ciągu kilkunastu sekund.
Po włożeniu do tłuszczu ciasto zacznie
odstawiać od formy. Mam taką metodę, że zsuwam je wtedy z formy w dół drewnianą
wykałaczką. Kiedy już swobodnie pływa w tłuszczu to na moment obracam jeszcze
na drugą stronę, żeby się podpiekła i wyjmuję na papierowe ręczniki, aby
odsączyć nadmiar tłuszczu. Po upieczeniu posypać cukrem pudrem. Pychota!!!
Jeśli pieczemy te pączki w sezonie letnim, to
można podawać je w owocami jagodowymi (truskawki, maliny, borówki) oraz z bitą
śmietaną.
Ubytki tłuszczu w trakcie pieczenia trzeba
uzupełniać. Z tej porcji wychodzi około 20 sztuk pączków.
W Polsce podobną techniką wypieka się tzw.
rozetki. Ze 100 lat temu dostałam dwie takie foremki w spadku od mojej babci,
niestety gdzieś się zapodziały i musiałam sobie dokupić. Z tego, co widzę można
je kupić również na Allegro.
Na koniec proponuję zabawę :))
W wolnych chwilach (hmm...czy ja w ogóle
miewam takie??) tłumaczę. Robię to od wielu, wielu lat. I ciągle jeszcze łapię
się na tym, że nie wiem jak coś przetłumaczyć, bo są rzeczy po prostu nieprzetłumaczalne.
Pełna nazwa tego wypieku po węgiersku to: Boldogi
Nagyrózsa Fánk
Fánk => pączek
Boldogi => to przymiotnik utworzony od
miejscowości Boldog (czyli np. Gdańsk --> gdański)
nagyrózsa => to wyraz złożony, gdzie nagy znaczy
duży, wielki, a rózsa to róża. W tym kontekście raczej jako róża
wielkokwiatowa.
Czy macie jakiś pomysł jak mógłby się nazywać
ten wypiek po polsku?
Życzę smacznego!
No i proszę, jakie cuda na kiju :)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowite, szczególnie z dodatkiem własnej roboty marmolady z moreli :))
UsuńОчень красивый пончик и верю, что вкусный! Но калорийныыыый!!! У меня тоже были простые розетки, но куда-то задевались... теперь не покупаю такого лишь потому, что бы калорийное не есть...
OdpowiedzUsuńМaргaритa, Вы знаете, эти пончики на самом деле очень калорийный. К счастью, я уже достаточно старa, чтобы отказывать себе все и постоянно считать калории :)))
UsuńОй, я тоже такая старая))) но когда поправляюсь даже на 2-3 кг, начинаю себя плохо чувствовать, просто болею... А еще нужна будет новая одежда... та же не влезет))))) теперь все дорого.... лучше я не буду есть пончики))))
UsuńJaki piękny blog! Cieszę się, że tu trafiłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i quiltowo ;)
Małgosiu, dziękuję i zapraszam częściej! Ja już od jakiegoś czasu podglądam Twoje szmatki :))
OdpowiedzUsuń