Za oknem nieciekawie. Ani zimy, ani wiosny,
ani pada, ani słońca. Za to na moich parapetach kwiecia wszelakiego w bród. Cieszę
oko, kiedy tylko mogę. Od zawsze miałam bardzo dobrą rękę do wszystkiego co
rośnie. Co uszczypnę – to się ukorzeni, co zasadzę to się przyjmie, co podleję –
to rozkwita. Jednym słowem wszystko mi w „rękach rośnie”… Gdyby jeszcze raz
byłby mi dany wybór drogi zawodowej, pewnie zostałabym połączeniem krawcowej i
ogrodnika. No może w którymś następnym życiu się uda.
Koniecznie pamiętajcie o tym, że kradzione
sadzonki rosną najlepiej, a za podarowane sadzonki NIE WOLNO podziękować!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz