Święta tuż, tuż, więc z myślą o nich postanowiłam usiąść w ten weekend do maszyny. Mam zaległości generalnie ze wszystkim, ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Dzisiaj będzie o tym, jak uszyć patchworkowego zajączka.
Forma poniżej, źródło: Pinterest.Należy wydrukować na papierze A4 i wtedy wysokość zajączka będzie akurat 18 cm.
Miałam problem z wyborem tkaniny. W
sumie to marzyły mi się zające z „kékfestő” (to jest taka tradycyjna węgierska
tkanina używana do szycia strojów ludowych, jest barwiona indygo), ale
ostatecznie wybór padł na bawełnę Mody. Zając będzie jasny, lamowania ciemne.
Formę wycinamy z papieru, wykroić 2 razy z zapasami na szwy.
Z materiału, który będzie podszewką
(u mnie cieniutka biała bawełna) też wykroić 2 części. Poza tym 1x kroimy
serduszko, ja zmodyfikowałam wzór oryginalny i wykroiłam jeszcze malutką
kieszonkę (podwójnie złożoną). Serduszko i kieszonkę podkleiłam flizeliną.
Wybór odpowiednich nici zajął mi
trochę czasu (zanim się przedarłam przez wszystkie pudełeczka, w których mam
pochowane nici).
Następnie z ociepliny kroimy 2 x
formę, która będzie przepikowana z podszewką zajączka.
Połączyłam obie warstwy lotem
trzmiela. Nie będę się tu ponownie rozpisywać jak wielkim rozczarowaniem jest
pikowanie z wolnej ręki na Łuczniku Telimenie (pisałam o tym w grudniu, na nową
maszynę muszę jeszcze troszkę przyoszczędzić, ale już bliżej, niż dalej.
Łucznika się nie pozbędę, jestem z nim związana sentymentalnie. Po prostu nie
będę go używała do pikowania z wolnej ręki, do innych rzeczy jest bardzo
dobry.)
Po przepikowaniu docinamy do formy
(z zapasem na szwy).
W dalszej kolejności gęstym zygzakiem
przyszyłam serduszko. Doszyłam ozdobny guzik (mały drewniany zajączek). Na
drugiej części naszyłam kieszonkę. Poza tym z małych czarnych koralików
zrobiłam oczka zająca.
Przyszywając koraliki w miejsce oczu
warto po lewej stronie podłożyć 2-3 krotnie złożoną ocieplinę. Koraliki lepiej
się będą trzymały (poniżej).
Następnie zszywamy wierzchnią
tkaninę prawą stroną do prawej, to samo robimy z przepikowaną podszewką. Jak
widać poniżej ja przy okazji zszywania wszyłam za jednym zamachem w tkaninę
zewnętrzną ozdobną wstążeczkę. Po zszyciu zająca z tkaniny zewnętrznej we
wszystkich zaokrągleniach i wklęsłych częściach szwu robimy drobne nacięcia
zapasu na szwy (jest to potrzebne, ponieważ po wykręceniu na prawą stronę
unikniemy brzydkich ściągniętych miejsc). Potem wykręcamy zająca na prawą
stronę. Zająca z podszewki wkładamy lewą stroną do lewej w zająca z materiału
wierzchniego. Ja pomagałam sobie śrubokrętem, aby wepchać uszy i pyszczek na
odpowiednie miejsce.
Kiedy podszewkowy zając był
dokładnie upchany w zewnętrzną część – miejsce gdzie są uszy przeszyłam wydłużonym
ściegiem satynowym, tak by rozdzielić uszy zwierzaka.
Na koniec obie części – wierzchnią i
spodnią połączyłam zwykłą lamówką (po prawej przyszyłam ją ręcznie, szew jest
niewidoczny).
Jak widać kieszonka może spełniać
funkcję miejsca, gdzie trzyma się wykałaczki. Sam zając będzie spełniał rolę
czapki & nasadki na kieliszki z jajkami na świątecznym stole. Dzisiaj
uszyłam tylko jednego, muszę do świąt wyprodukować jeszcze kilka.
Po uszyciu doszłam do wniosku, że w
sumie dużo czasu zajęło mi upychanie uszu i pyszczka na swoje miejsce (część
przepikowana). Na dobrą sprawę możnaby przepikowaną część skrócić na wysokości
szyi, zaszyć. Natomiast uszy i głowę można wypchać watą lub resztkami włókniny.
I też byłoby dobrze.
Śliczny ten kicek :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wesołych świąt :)
Dziękuję bardzo i wzajemnie życzę wesołego Alleluja oraz mokrego dyngusa! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny króliczek! Czas zacząć przygotowania do Wielkanocy ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń