Lecą
gąski, lecą, a właściwie to powoli szykują się już do odlotu do ciepłych
krajów. A u mnie na odwrót, akurat przylatują…:))
Motywem lecących gęsi postanowiłam ozdobić
pracę, o której pisałam TUTAJ. Metoda, którą opiszę poniżej na pierwszy rzut
oka jest skomplikowana, ale po uszyciu kilku pierwszych bloczków nabiera się wprawy
i gąski same lecą, fruną spod maszyny, aż miło. Niewątpliwie największą jej
zaletą jest to, że jest to metoda bardzo ekonomiczna. Stosując ją - nie ma
żadnych odpadków materiału, żadnych ścinków, zero niewykorzystanego materiału!!!
Przy tak drakońskich cenach amerykańskiej bawełny do patchworków - jakie tutaj
mamy – jest to ogromny plus.
Zaczynamy od wyliczenia, jaki duży ma być
nasz bloczek po uszyciu. Tym razem postanowiłam liczyć w calach. Mój bloczek ma
mieć 2” x 3”. Na poniższym schemacie rozrysowałam jak obliczać wielkość
gotowego bloczka i ile trzeba doliczyć zapasów na pozszywanie.
Zaczynamy od wykrojenia:
1 dużego kwadratu o boku 4 ¼ cala (po zszyciu gotowa długość 3
cale) – z tego kwadratu otrzymamy 4 „korpusy” gąsek;
4 małych kwadracików o boku 2 7/8 cala (po zszyciu gotowa wysokość 2 cale) – z tych
kwadracików otrzymamy tło dla lecących gąsek;
Następnie 4 małe kwadraciki odwracamy na lewą
stronę i na każdym z nich rysujemy ołówkiem (lub specjalnym pisakiem do
patchworka) przekątną.
Potem bierzemy duży kwadracik oraz 2 małe i
układamy je jak na zdjęciu poniżej, prawą stroną do prawej. Części można
sfastrygować aby się nie przesuwały, skleić klejem do patchworka albo spiąć
szpileczkami.
Poniżej: zszywamy wszystkie części tak, aby
odległość szwu od uprzednio narysowanej przekątnej wynosiła dokładnie ¼ cala.
Zszywamy po obu stronach przekątnej! Ja używam specjalnej stopki ¼ cala, która
zostawia idealnie równe odstępy. W maszynie Janome była na wyposażeniu,
natomiast do Łucznika dokupiłam sobie.
Tak wygląda po zszyciu.
Następnie rozcinamy kawałeczki dokładnie po
linii, gdzie narysowaliśmy przekątną.
Kolejny krok to rozprasowanie części.
Następnie na rozprasowaną część kładziemy
kolejny mały kwadracik (jak poniżej), też prawą stroną do prawej. Przypinamy
szpilką lub mocujemy fastrygą.
I znowu robimy dwa szwy, po jednym po każdej
stronie narysowanej przekątnej.
Jak poprzednio rozcinamy dokładnie po linii
przekątnej i rozprasowywujemy.
Tym sposobem otrzymaliśmy 4 bloczki lecących
gęsi. W zależności od potrzeby brzegi można wyrównać, a wystające trójkąciki
zapasów na szwy poucinać.
Następnie poszczególne bloczki zszywamy ze
sobą pamiętając o tym, żeby zapasy na szwy też miały dokładnie ¼ cala!
I tak klucz gęsi nam się wydłuża…
I tak klucz gęsi nam się wydłuża…
i wydłuża…
aż osiągniemy zaplanowaną długość.
Poniżej pierwsza przymiarka do pracy, która ma być wykończona.
c.d.n.
Super opisane ,będę musiała spróbować! dotychczas szyłam metodą pp,ale sporo marnowania tkaniny było ,warto przerzucić się na ten !
OdpowiedzUsuńJest kilka sposobów na uszycie gęsi, każda ma swoje plusy i minusy. Zaletą powyższej metody jest całkowity brak odpadków materiału (oszczędna!), ale minusem to, że po uszyciu musiałam minimalnie przycinać bloczki. Niektórzy tak szyją, że pomiędzy dziobem jednej gęsi, a tylną częścią drugiej jest trochę przerwy (na ogół 1/4 cala), ale mi bardziej podoba się, kiedy się stykają. Metoda PP natomiast marnuje tkaninę, ale jej niewątpliwą zaletą jest maksymalna precyzyjność, wszystko wychodzi równiutkie.
Usuń