Caffee Mocca Espresso Quilt

Caffee Mocca Espresso Quilt

czwartek, 31 października 2019

Copyright po polsku, czyli najciemniej jest pod latarnią.

Ta historia składa się z dwóch części, pierwsza dotyczy praw autorskich, druga fermentów w nieformalnej grupie regionalnej Patchwork Cokolwiek Pomorski. Obie historie zazębiają się. Po długich przemyśleniach i konsultacjach ze środowiskiem patchworkowym (nie tylko pomorskim) doszłam do wniosku, że na tym forum opiszę tylko pierwszą historię. Jest ona o tyle ważna, że dotyczy jawnego naruszenia prawa i stawia w bardzo niekorzystnym świetle Stowarzyszenie Polskiego Patchworku.
Wszystko, co przeczytacie poniżej jest oparte na FAKTACH, które gromadziłam od jakiegoś czasu. Jeśli ktokolwiek z czytelników tego wpisu będzie miał ochotę wypowiedzieć się w tej sprawie – proszę to zrobić w komentarzach - opierając się na FAKTACH. 
Jest lipiec bieżącego roku, jadę do pracy metrem, po drodze przeglądam patchworkowy Instagram. Mój wzrok zatrzymuje się na pracy, która wywołuje u mnie uczucie déjà vu. Usiłuję sobie przypomnieć gdzie wcześniej widziałam tą pracę, ale zbliża się mój przystanek, muszę wysiadać. Następnego dnia wieczorem wracam do tematu. Gdzieś mi coś dzwoni, ale mgliście, niejasno. Irytuje mnie ta sytuacja, więc zaczynam kopać w internecie w poszukiwaniu dodatkowych informacji. Po jakimś czasie pojawiają się rezultaty poszukiwań, na Instagramie odkrywam więcej prac uszytych wg tego wzoru, ale nadal nie mam odpowiedzi na moje pytanie – gdzie wcześniej widziałam już taką pracę? Kopię dalej i nagle dostaję olśnienia. Tak! to jest przecież wzór Eli Z., który szyła razem z kursantami na wiosnę tego roku z okazji JUKI Day w pracowni Karoliny D. - Koty na Płoty!


Zdjęcie pochodzi ze strony: 



Pierwsza moja myśl: WOW, to Amerykanki już szyją wzory Eli Z.? Myślę sobie, wyrobiła się dziewczyna, w ostatnim czasie stale publikuje jakieś nowe wzory. Dalej przeglądam prace uszyte wg tego wzoru na Instagramie. Szybko orientuję się, że coś tu jednak nie gra. Zdjęcia prac na Instagramie były opublikowane na przestrzeni 2016 roku, czyli 3 lata wcześniej, niż wzór opublikowany przez Elę Z.
Linki do prac uszytych wg tego wzoru, opublikowane na Instagramie:





Znalazłam nazwę wzoru: „Black Birds Quilt Pattern”, autorem jest Lorna McMahon (pracownia by Sew Fresh Quilts).
Lorna McMahon jest Kanadyjką, autorką wielu popularnych wzorów, jej prace i wzory możecie podziwiać na: 
Instagramie:



na Facebooku:



na jej stronie internetowej:



Następnie swoje kroki skierowałam na bloga Eli Z.
Kluczowym w tej sprawie jest to, że tego dnia na blogu Eli Z. w treści wpisu figurowała jeszcze sekwencja: „według swojego własnego wzoru”. Niestety, co się raz zobaczyło, tego się nie da odzobaczyć...
Puzzle zostały ułożone w logiczną całość - to NIE jest wzór Eli Z.!!! Ela go opublikowała jako swój własny produkt i tak to „sprzedała” w mediach społecznościowych!

Na uwagę zasługuje szczegół, że pod jedną z prac na Instagramie uszytą wg tego wzoru Ela Z. zostawiła swojego lajka (stan na dzień 2019.10.06.):


Wniosek z tego, że musiała być świadoma faktu, że ten wzór już istnieje!
Szczęka mi opadła, przez parę dni myślałam co zrobić z posiadaną informacją. Do tej pory uważałam Elę za uczciwą osobę, dlatego też postanowiłam nie robić szumu i zwrócić się do niej prywatnym kanałem. Napisałam maila.
Poniżej wklejam pełną treść maila (między innymi po to, żeby uniknąć niedomówień i niewłaściwych interpretacji):


Jak widać na powyższym screenie mail był wysłany 2019.07.21. Następnego dnia wieczorem coś mnie tknęło. Postanowiłam odwiedzić jeszcze raz wpis o ptaszku na blogu Eli i szybko zorientowałam się, że post został edytowany. Z treści posta została usunięta sekwencja: „według swojego własnego wzoru”. Prawdopodobnie tym samym Ela uznała, że brudy zostały posprzątane, sprawa zakończona. Nie wzięła jednak pod uwagę tego, że wszystkie wydrukowane na ten kurs broszury zostały opatrzone znakiem – copyright. No tego się już usunąć nie da, co się raz puściło w obieg, tego się już nie zmieni!
Na mojego maila żadnej odpowiedzi nie dostałam, kurtyna milczenia została opuszczona.

Po powrocie z urlopu w Polsce przez parę dni „trawię temat”. Wymieniłam jeszcze kilka uwag z Elą Z., ale dotyczyły głównie fermentów w grupie Patchwork Cokolwiek Pomorski. Niemniej na uwagę zasługuje jedno stwierdzenie Eli, które tu przytoczę:”Po raz kolejny oceniasz mnie i pouczasz”. Jeśli dobrze rozumuję, to to, że zwróciłam jej uwagę na kradzeż praw autorskich jest wg niej pouczaniem? A niby jak powinnam zareagować, że nic się nie stało, bo autorka wzoru i tak daleko mieszka? Z drugiej strony tak sobie myślę, że może to ja jestem nienormalna? Może mając niezbite dowody na to, że ktoś przywłaszczył sobie czyjeś prawa autorskie powinnam milczeć i udawać, że Ela jest genialną designer-ką?  

Ciekawa jestem jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Czy osoba, która piastuje funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Polskiego Patchworku ma prawo dopuszczać się takiego nadużycia? Czy jest to etyczne z punktu widzenia prawa? Czy zgadzacie się bez żadnego „ale” - aby Was reprezentowała i dysponowała funduszami, które jej powierzyliście w formie składek?

Zdjęcia, które widzicie poniżej:

przedstawiają broszurkę, która była wydrukowana specjalnie z okazji odpłatnych (to BARDZO ważna uwaga!) warsztatów zorganizowanych z okazji JUKI Day w pracowni Koty na Płoty. Broszura przedstawia wzór ptaszka, o którym Ela twierdzi, że jest jej autorstwa. Zwróćcie uwagę co jest napisane w czerwonym polu, które zaznaczyłam na każdym zdjęciu:”Copyright by Ela Zeman, Koty na Płoty 2019. Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione.” 
Ileż trzeba mieć tupetu, żeby coś takiego napisać? 




Po pierwsze: W całej tej sprawie zastanawia mnie jeszcze jeden szczegół. Zastanawia mnie rola, jaką odegrała w całej tej sprawie osoba Karoliny D. i jej pracownia Koty na Płoty. Czy od samego początku wiedziała, że wzór ptaszka nie jest wzorem Eli Z., czy też do dzisiaj jest przekonana, że Ela Z. jest autorką tego projektu? Najprawdopodobniej tego nie dowiemy się nigdy, chyba, że prawowita autorka wzoru poda sprawę do sądu.
Na Instagramie na stronie pracowni Koty na Płoty do dzisiaj jest wpis informujący o odpłatnym wzorze i kursie szycia:


Po drugie: zwróćcie uwagę na kolejny drobiazg, o którym wspomniałam powyżej. Warsztaty, na których szyto ten projekt były odpłatne. Z punktu widzenia praw autorskich bywa różnie, zależy od prawodawstwa danego kraju. Nieraz autor jednoznacznie określa, że z wzoru można korzystać wyłącznie na własne potrzeby. Bywa i tak, że autor życzy sobie być poinformowanym, jeśli wzór będzie wykorzystany podczas workshopów (z takiej działalności z reguły autorowi wzoru należą się tantiemy, które w tym przypadku skasowały osoby do tego nieuprawnione).
Po wejściu na stronę prawowitej autorki wzoru:
zwróćcie uwagę, że na samiutkim dole tej strony jest znacznik zastrzeżonych praw autorskich:

Wzory Lorny McMahon można kupić tu:
Wzór ptaszka, o którym mowa, można zakupić tu:
Po wejściu na powyższą stronę i rozwinięciu zaznaczonego na czerwono podlinkowania:
 
pokazuje się sedno sprawy:
  

„Wzór NIE jest przeznaczony do użytku komercyjnego (przypominam: warsztaty były odpłatne).
Proszę nie rozpowszechniać bez zgody autora.”
Wszystkie wzory Lorny McMahon są chronione prawami autorskimi.

Po trzecie: kiedy już kłamstewka ujrzały światło dzienne, jak byście zareagowały? Czy podstawowe normy etyczno-moralne nie podpowiadałyby Wam, że należałoby z pokorą schylić głowę i przynajmniej publicznie przeprosić wszystkie te osoby, które zostały wprowadzone w błąd? Oczywiście, że tak! Ale w tym przypadku Ela wybrała inną drogę – z charakterystyczną dla siebie wyższością stwierdziła, że ją pouczam i oceniam, po czym schowała głowę w piasek, mimo tego, że dowody świadczą na jej niekorzyść. ZERO reakcji. Podjęła natomiast działania maskujące wpis na własnym blogu usuwając z niego sekwencję: „według swojego własnego wzoru”. 

Po czwarte: czy pozamiatanie brudów pod dywan załatwia sprawę? Niestety nie. Osoba, która dopuściła się tego procederu sprawuje funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Polskiego Patchworku, a tym samym naraziła na szwank dobre imię Stowarzyszenia. W statucie SPP wyraźnie napisano, jak poniżej:

Ela jako członek Zarządu powinna dbać o dobre imię Stowarzyszenia ze szczególną starannością. 
  
Po piąte: wróćcie na chwilę do print screenów powyżej, gdzie publikuję treść maila, jakiego wysłałam do Eli. Napisałam tam, że jest to temat coraz częściej dyskutowany w środowiskach artystycznych, w tym patchworkowych. Co więcej siostra Eli Z. – Karolina też zwracała na to kilkakrotnie uwagę na forum grupy Patchwork Cokolwiek Pomorski! Prawo jest prawem, a jego nieznajomość nie zwalnia od odpowiedzialności! W jakim świetle ta sprawa stawia Stowarzyszenie Polskiego Patchworku na arenie międzynarodowej? Czy European Quilt Association zaakceptuje fakt, że w naszej organizacji wiceprezeska przywłaszcza sobie cudze wzory nic sobie z tego nie robiąc? To nie są czasy sprzed 10-15 lat, wiele się zmieniło w temacie objęcia prawem autorskim twórczości artystycznej, wzornictwa i taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. 

Po szóste: (tu pozwolę sobie na osobiste przemyślenie, za co z góry przepraszam) na przełomie roku 2018/2019 zauważyłam, że Ela dość często publikowała „swoje” nowe wzory. Tu zwracam uwagę na pisownię słowa „swoje” w cudzysłowie, ponieważ mogłabym wskazać co najmniej 2 spośród „jej” wzorów, które wg mnie są edycją już istniejących wzorów, a tym samym wg prawa autorskiego NIE są wzorami innowacyjnymi, autorskimi. W tym miejscu zastanawiam się nad dziwnym zjawiskiem masowego lajkowania tej „twórczości Eli” pod postami na Instagramie czy na Facebooku. Kogo tak naprawdę nagradzacie brawami? Faktycznego autora wzoru, który się napracował, czy osobę, która zmanipulowała już istniejący wzór i stara się zdobyć poklask w mediach społecznościowych? Każdy jest w stanie napisać o sobie – designer – ale nie każdy jest w stanie stworzyć nowy, innowacyjny wzór. Jest różnica? Jest!
Dla przykładu po lewej „wzór Eli” z ubiegłego roku ze strony:
a po prawej wzór z archiwum mojego komputera, który znalazłam dawno temu na stronie Pinterest (nie znam autora niestety, więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy ten wzór również jest objęty prawem autorskim). Wzory nie są idealnie takie same, ale ogólna koncepcja jest taka sama. Edycja przez modelowanie, przerysowanie już istniejącego wzoru nie jest nowatorstwem. 

Poniżej jeszcze jeden przykład: po lewej serce Eli, wzór pochodzi ze strony na Instagramie:
a po prawej wzór z internetu. Wzór jest własnością pracowni ©Piece By Number:

 

Sytuacja podobna jak poprzednio: nie są identyczne, lustrzane odbicie plus przesunięcia, ale ogólna koncepcja jest taka sama.

Po siódme: wyobraźcie sobie przez chwilę sytuację odwrotną. To Wy jesteście projektantkami wzorów, jest to dla Was źródło utrzymania (i dla Waszych rodzin). Ktoś po cichu przywłaszcza sobie Waszą pracę? Czy nadal będziecie się temu w spokoju przyglądać? (bo to jest inaczej, kiedy krzywda dzieje się gdzieś daleko, to mniej boli, ale kiedy dotyka Cię bezpośrednio to co robisz? zareagujesz, czy nadal będziesz to tolerować? Zamiatanie problemów pod dywan nie sprawi, że przestaną one istnieć. 

Po ósme: w ubiegłym tygodniu, dokładnie 2019.10.22. – w pełni świadomie przeprowadziłam w grupie STODOŁA Polskiego Patchworku na Facebooku test. Dzisiaj mogę otwarcie przyznać, że była to swego rodzaju mała prowokacja z mojej strony. Chciałam się przekonać, ile osób spośród czytających ten wpis zareaguje, podniesie alarm z powodu łamania praw autorskich. Udostępniłam w grupie świąteczną inspirację podając autora wzoru i jego źródło. Otóż test wypadł kiepsko, gdybym nie wywołała do tablicy Joasi Sołoch z prośbą o pomoc w tłumaczeniu, to prawdopodobnie nikt by nie zareagował. Na pytanie „dlaczego tak się dzieje” musicie odpowiedzieć sobie sami. W tym miejscu dziękuję jeszcze raz Joasi za to, że jest czujna!
Wpis znajduje się pod tym linkiem, mogą go zobaczyć tylko członkowie grupy, jako, że STODOŁA jest grupą zamkniętą:   


Nie spodziewałyście się takiego wpisu, nieprawdaż? Ja też nie myślałam, że kiedykolwiek coś takiego napiszę. W życiu zdarzają się czasem przykre niespodzianki, szczególnie wtedy, kiedy przestajemy być czujni! Pod tytułową latarnią bardzo często bywa najciemniej. Warto o tym pamiętać i nie pozwalajcie, żeby ktoś jawnie nabijał Was w przysłowiową butelkę! Kłamstwo ma krótkie nogi, a pozory bardzo często mylą...

Wnioski wyciągnijcie same.

Na zakończenie pragnę wszystkich czytających ten wpis poinformować, że jednocześnie z tym postem wysyłam – w formie listu otwartego - oficjalnego maila do Zarządu Stowarzyszenia Polskiego Patchworku oraz do Komisji Rewizyjnej SPP z prośbą o zbadanie sprawy i niezwłoczne podjęcie odpowiednich kroków. Ze względu na bezprecedensowy charakter powyższego działania w mailu do Zarządu zwrócę się z prośbą o transparentny tryb rozpatrywania tej sprawy oraz o poinformowanie społeczności SPP o podjętych w związku z tym decyzjach.  

Dziękuję za uwagę!
 


 

8 komentarzy:

  1. Jestem w szoku, ale masz rację w 100%. Moje to moje, a nie cudze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że miałaś odwagę zostawić swój komentarz pod tym wpisem. Po wczorajszej publikacji wiele osób zasypało mnie swoimi uwagami na Messenger-e, szanuję to, że z takich, czy innych powodów nie chcą się ujawniać. Większość z nich również była w szoku po przeczytaniu powyższego, dano mi też odczuć, że to dobrze, że ktoś w końcu zdecydował się napisać o tym publicznie. Ja byłam w szoku parę miesięcy temu, kiedy odkryłam tą smutną prawdę. Zwlekałam tak długo z podaniem tego faktu do publicznej wiadomości, ponieważ gniew i emocje nie są dobrym doradcą. Nie chciałam, żeby pochopne wnioski naraziły kogokolwiek na szwank. To co napisałam – to są fakty, a wyciąganie wniosków pozostawiam czytelnikom. Liczę jednocześnie na to, że są oni w stanie obiektywnie ocenić opisaną sytuację. Wnioski „kółek wzajemnej adoracji” – jakich dużo w środowisku polskiego patchworku – pomijam.

      Usuń
  2. Zgadzam sie w 100 %. Ciekawa reakcji SPP
    Pozdrawiam
    Katarzyna Jablonska-Cacko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Kasiu, też byłam ciekawa reakcji SPP, ale upłynęły już prawie 3 tygodnie od czasu tego wpisu i do tej pory nie ma żadnego odzewu ze strony Stowarzyszenia.

      Usuń
  3. Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam Twój post. Jak pewnie wiesz, od wielu lat projektuję wzory, dlatego temat bardzo,ale to bardzo mnie dotyczy.
    Tak samo jak Ela Z. używam programu Electric Quilt (od około 9 lat). Wszystkie moje wzory są wykonane właśnie w nim i samo posiadanie licencji (brzmi bardzo poważnie, ale to po prostu zakup programu) nie daje możliwości omyłkowego rozrysowania wzoru w taki sam sposób jak inna osoba. Program niczego za nas nie rysuje,a jedynie na podstawie narysowanych przez nas linii powstaje wzór.
    Owszem, są tam bezpłatne, proste wzory, które może wykorzystać każdy posiadacz programu (wyżej opisany ptaszek do nich nie należy), ale nigdy nie spotkałam się z ich publicznym udostępnianiem (mam tu na myśli udostępnioną choinkę).
    Osobiście jestem zbulwersowana postępowaniem Eli Z. Sprzedaż czyjegoś wzoru jako własnego, to zwykła kradzież, a postawa osób klepiących ją w takiej sytuacji po plecach jest szokująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Gosiu, bardzo dziękuję za Twój konstruktywny komentarz, który wnosi dużo nowych informacji do sprawy. W międzyczasie skontaktowałam się z właścicielem EQ, od którego otrzymałam informację, że wersja EQ8, której posiadanie zadeklarowała w komentarzu na FB Ela – została wypuszczona na rynek w październiku 2017 roku, natomiast wzór ptaszka na pewno istniał już w marcu 2016 roku. To kolejny fakt, który piszę w kontekście informacji dotyczących praw autorskich umieszczonych na stronie producenta programu:
      https://support.electricquilt.com/articles/copyright/

      Usuń
  4. Bardzo przykre, że taka sytuacja ma miejsce w stosunkowo świeżej organizacji. Oczywiście, to nie SPP odpowiada za działalność poszczególnych osób. Każda z nas buduje obraz Stowarzyszenia, niestety, to co szkodzi zawsze jest bardziej widoczne.
    Nie chciałabym osadządzać wspomnianej Eli - nie poznałam jej osobiście. Niewątpliwie jednak sprawa powinna być wyjaśniona ze względu na nas wszystkie, zorganizowane w SPP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beato, zgadzam się z Tobą. Dodatkowo wydaje mi się, że tu nie chodzi tylko o SPP, chodzi o całe środowisko polskiego patchworku. Jest przecież o wiele więcej osób, które szyją patchwork, a nie są zrzeszone. SPP jest o tyle ważne w całym tym zamieszaniu, że Ela pełni tam funkcję wiceprezesa, a my jako członkowie Stowarzyszenia mamy prawo domagać się zajęcia przez Zarząd stanowiska w tej sprawie. Tymczasem mija już prawie trzeci tydzień, a ze strony SPP nadal nie ma żadnego odzewu.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...