Ta historia
składa się z dwóch części, pierwsza dotyczy praw autorskich, druga
fermentów w nieformalnej grupie regionalnej Patchwork Cokolwiek Pomorski. Obie
historie zazębiają się. Po długich przemyśleniach i konsultacjach ze
środowiskiem patchworkowym (nie tylko pomorskim) doszłam do wniosku, że na tym
forum opiszę tylko pierwszą historię. Jest ona o tyle ważna, że dotyczy jawnego
naruszenia prawa i stawia w bardzo niekorzystnym świetle Stowarzyszenie
Polskiego Patchworku.
Wszystko, co przeczytacie poniżej jest oparte na FAKTACH,
które gromadziłam od jakiegoś czasu. Jeśli ktokolwiek z czytelników tego wpisu
będzie miał ochotę wypowiedzieć się w tej sprawie – proszę to zrobić w komentarzach - opierając
się na FAKTACH.
Jest lipiec
bieżącego roku, jadę do pracy metrem, po drodze przeglądam patchworkowy
Instagram. Mój wzrok zatrzymuje się na pracy, która wywołuje u mnie uczucie
déjà vu. Usiłuję sobie przypomnieć gdzie wcześniej widziałam tą pracę, ale
zbliża się mój przystanek, muszę wysiadać. Następnego dnia wieczorem wracam do
tematu. Gdzieś mi coś dzwoni, ale mgliście, niejasno. Irytuje mnie ta sytuacja,
więc zaczynam kopać w internecie w poszukiwaniu dodatkowych informacji. Po
jakimś czasie pojawiają się rezultaty poszukiwań, na Instagramie odkrywam
więcej prac uszytych wg tego wzoru, ale nadal nie mam odpowiedzi na moje
pytanie – gdzie wcześniej widziałam już taką pracę? Kopię dalej i nagle dostaję
olśnienia. Tak! to jest przecież wzór Eli Z., który szyła razem z kursantami na
wiosnę tego roku z okazji JUKI Day w pracowni Karoliny D. - Koty na Płoty!
Zdjęcie
pochodzi ze strony:
Pierwsza
moja myśl: WOW, to Amerykanki już szyją wzory Eli Z.? Myślę sobie, wyrobiła się
dziewczyna, w ostatnim czasie stale publikuje jakieś nowe wzory. Dalej
przeglądam prace uszyte wg tego wzoru na Instagramie. Szybko orientuję się, że
coś tu jednak nie gra. Zdjęcia prac na Instagramie były opublikowane na
przestrzeni 2016 roku, czyli 3 lata wcześniej, niż wzór opublikowany przez Elę
Z.
Linki
do prac uszytych wg tego wzoru, opublikowane na Instagramie:
https://www.instagram.com/p/BLPCl_UDv4X/
https://www.instagram.com/p/Bkpy0UmjLIr/
https://www.instagram.com/explore/tags/blackbirdsquilt/
https://www.instagram.com/p/BV3UWRODtLY/
https://www.instagram.com/p/Bkpy0UmjLIr/
https://www.instagram.com/explore/tags/blackbirdsquilt/
https://www.instagram.com/p/BV3UWRODtLY/
Znalazłam
nazwę wzoru: „Black Birds Quilt Pattern”, autorem jest
Lorna McMahon (pracownia by Sew Fresh Quilts).
Lorna
McMahon jest Kanadyjką, autorką wielu popularnych wzorów, jej prace i wzory
możecie podziwiać na:
Instagramie:
na Facebooku:
na jej stronie
internetowej:
Następnie
swoje kroki skierowałam na bloga Eli Z.
Kluczowym w
tej sprawie jest to, że tego dnia na blogu Eli Z. w treści wpisu figurowała
jeszcze sekwencja: „według swojego własnego wzoru”. Niestety,
co się raz zobaczyło, tego się nie da odzobaczyć...
Puzzle zostały
ułożone w logiczną całość - to NIE jest wzór Eli Z.!!! Ela go opublikowała jako
swój własny produkt i tak to „sprzedała” w mediach społecznościowych!
Na uwagę
zasługuje szczegół, że pod jedną z prac na Instagramie uszytą wg tego wzoru Ela
Z. zostawiła swojego lajka (stan na dzień 2019.10.06.):
Wniosek z
tego, że musiała być świadoma faktu, że ten wzór już istnieje!
Szczęka mi
opadła, przez parę dni myślałam co zrobić z posiadaną informacją. Do tej pory uważałam
Elę za uczciwą osobę, dlatego też postanowiłam nie robić szumu i zwrócić się do
niej prywatnym kanałem. Napisałam maila.
Poniżej
wklejam pełną treść maila (między innymi po to, żeby uniknąć niedomówień i
niewłaściwych interpretacji):
Jak widać
na powyższym screenie mail był wysłany 2019.07.21. Następnego dnia wieczorem
coś mnie tknęło. Postanowiłam odwiedzić jeszcze raz wpis o ptaszku na blogu Eli
i szybko zorientowałam się, że post został edytowany. Z treści posta została
usunięta sekwencja: „według swojego własnego wzoru”.
Prawdopodobnie tym samym Ela uznała, że brudy zostały posprzątane, sprawa
zakończona. Nie wzięła jednak pod uwagę tego, że wszystkie wydrukowane na ten
kurs broszury zostały opatrzone znakiem – copyright. No tego się już usunąć nie
da, co się raz puściło w obieg, tego się już nie zmieni!
Na
mojego maila żadnej odpowiedzi nie dostałam, kurtyna milczenia została
opuszczona.
Po
powrocie z urlopu w Polsce przez parę dni „trawię temat”. Wymieniłam jeszcze kilka uwag z Elą Z., ale dotyczyły głównie fermentów w
grupie Patchwork Cokolwiek Pomorski. Niemniej na uwagę zasługuje jedno
stwierdzenie Eli, które tu przytoczę:”Po raz kolejny oceniasz mnie i pouczasz”.
Jeśli dobrze rozumuję, to to, że zwróciłam jej uwagę na kradzeż praw autorskich
jest wg niej pouczaniem? A niby jak powinnam zareagować, że nic się nie stało,
bo autorka wzoru i tak daleko mieszka? Z drugiej strony tak sobie myślę, że
może to ja jestem nienormalna? Może mając niezbite dowody na to, że ktoś
przywłaszczył sobie czyjeś prawa autorskie powinnam milczeć i udawać, że Ela
jest genialną designer-ką?
Ciekawa jestem jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Czy
osoba, która piastuje funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Polskiego Patchworku
ma prawo dopuszczać się takiego nadużycia? Czy jest to etyczne z punktu
widzenia prawa? Czy zgadzacie się bez żadnego „ale” - aby Was reprezentowała i dysponowała funduszami, które jej powierzyliście w
formie składek?
Zdjęcia, które widzicie poniżej:
przedstawiają broszurkę, która była wydrukowana specjalnie
z okazji odpłatnych (to
BARDZO ważna uwaga!) warsztatów zorganizowanych z okazji JUKI Day w pracowni
Koty na Płoty. Broszura przedstawia wzór ptaszka, o którym Ela twierdzi, że
jest jej autorstwa. Zwróćcie uwagę co jest napisane w czerwonym polu, które zaznaczyłam
na każdym zdjęciu:”Copyright by Ela Zeman, Koty na Płoty 2019. Kopiowanie i
rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione.”
Ileż trzeba mieć tupetu, żeby
coś takiego napisać?
Po pierwsze: W całej tej sprawie zastanawia mnie
jeszcze jeden szczegół. Zastanawia mnie rola, jaką odegrała w całej tej sprawie
osoba Karoliny D. i jej pracownia Koty na Płoty. Czy od samego początku
wiedziała, że wzór ptaszka nie jest wzorem Eli Z., czy też do dzisiaj jest
przekonana, że Ela Z. jest autorką tego projektu? Najprawdopodobniej tego nie
dowiemy się nigdy, chyba, że prawowita autorka wzoru poda sprawę do sądu.
Na Instagramie na stronie pracowni Koty na Płoty do
dzisiaj jest wpis informujący o
odpłatnym wzorze i kursie szycia:
Po drugie: zwróćcie uwagę na kolejny drobiazg,
o którym wspomniałam powyżej. Warsztaty, na których szyto ten projekt były odpłatne. Z punktu widzenia praw
autorskich bywa różnie, zależy od prawodawstwa danego kraju. Nieraz autor
jednoznacznie określa, że z wzoru można korzystać wyłącznie na własne potrzeby.
Bywa i tak, że autor życzy sobie być poinformowanym, jeśli wzór będzie wykorzystany
podczas workshopów (z takiej działalności z reguły autorowi wzoru należą się
tantiemy, które w tym przypadku skasowały osoby do tego nieuprawnione).
Po wejściu na stronę prawowitej autorki wzoru:
zwróćcie
uwagę, że na samiutkim dole tej strony jest znacznik zastrzeżonych praw
autorskich:
Wzory
Lorny McMahon można kupić tu:
Wzór
ptaszka, o którym mowa, można zakupić tu:
Po wejściu na powyższą stronę i rozwinięciu zaznaczonego
na czerwono podlinkowania:
pokazuje się sedno sprawy:
„Wzór NIE jest przeznaczony do użytku komercyjnego
(przypominam: warsztaty były odpłatne).
Proszę nie rozpowszechniać bez zgody autora.”
Wszystkie wzory Lorny
McMahon są chronione prawami autorskimi.
Po trzecie: kiedy już kłamstewka ujrzały światło
dzienne, jak byście zareagowały? Czy podstawowe normy etyczno-moralne nie
podpowiadałyby Wam, że należałoby z pokorą schylić głowę i przynajmniej
publicznie przeprosić wszystkie te osoby, które zostały wprowadzone w błąd?
Oczywiście, że tak! Ale w tym przypadku Ela wybrała inną drogę – z
charakterystyczną dla siebie wyższością stwierdziła, że ją pouczam i oceniam, po
czym schowała głowę w piasek, mimo tego, że dowody świadczą na jej niekorzyść. ZERO
reakcji. Podjęła natomiast działania maskujące wpis na własnym blogu usuwając z
niego sekwencję: „według
swojego własnego wzoru”.
Po czwarte: czy pozamiatanie
brudów pod dywan załatwia sprawę? Niestety nie. Osoba, która dopuściła się tego
procederu sprawuje funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Polskiego Patchworku, a
tym samym naraziła na szwank dobre imię Stowarzyszenia. W statucie SPP wyraźnie
napisano, jak poniżej:
Ela jako członek Zarządu powinna dbać o dobre imię
Stowarzyszenia ze szczególną starannością.
Po piąte: wróćcie na chwilę do print screenów
powyżej, gdzie publikuję treść maila, jakiego wysłałam do Eli. Napisałam tam,
że jest to temat coraz częściej dyskutowany w środowiskach artystycznych, w tym
patchworkowych. Co więcej siostra Eli Z. – Karolina też zwracała na to
kilkakrotnie uwagę na forum grupy Patchwork Cokolwiek Pomorski! Prawo jest
prawem, a jego nieznajomość nie zwalnia od odpowiedzialności! W jakim świetle
ta sprawa stawia Stowarzyszenie
Polskiego Patchworku na arenie międzynarodowej? Czy European Quilt Association
zaakceptuje fakt, że w naszej organizacji wiceprezeska przywłaszcza sobie cudze
wzory nic sobie z tego nie robiąc? To nie są czasy sprzed 10-15 lat, wiele się
zmieniło w temacie objęcia prawem autorskim twórczości artystycznej, wzornictwa
i taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Po szóste: (tu pozwolę sobie na
osobiste przemyślenie, za co z góry przepraszam) na przełomie roku 2018/2019
zauważyłam, że Ela dość często publikowała „swoje” nowe wzory. Tu zwracam uwagę
na pisownię słowa „swoje” w cudzysłowie, ponieważ mogłabym wskazać co najmniej
2 spośród „jej” wzorów, które wg mnie są edycją już istniejących wzorów, a tym
samym wg prawa autorskiego NIE są wzorami innowacyjnymi, autorskimi. W tym
miejscu zastanawiam się nad dziwnym zjawiskiem masowego lajkowania tej
„twórczości Eli” pod postami na Instagramie czy na Facebooku. Kogo tak naprawdę
nagradzacie brawami? Faktycznego autora wzoru, który się napracował, czy osobę,
która zmanipulowała już istniejący wzór i stara się zdobyć poklask w mediach
społecznościowych? Każdy jest w stanie napisać o sobie – designer – ale nie
każdy jest w stanie stworzyć nowy, innowacyjny wzór. Jest różnica? Jest!
Dla
przykładu po lewej „wzór Eli” z ubiegłego roku ze strony:
a
po prawej wzór z archiwum mojego komputera, który znalazłam dawno temu na
stronie Pinterest (nie znam autora niestety, więc nie jestem w stanie
stwierdzić, czy ten wzór również jest objęty prawem autorskim). Wzory nie są
idealnie takie same, ale ogólna koncepcja jest taka sama. Edycja przez
modelowanie, przerysowanie już istniejącego wzoru nie jest nowatorstwem.
Poniżej
jeszcze jeden przykład: po lewej serce Eli, wzór pochodzi ze strony na
Instagramie:
a
po prawej wzór z internetu. Wzór jest własnością pracowni ©Piece By Number:
Sytuacja
podobna jak poprzednio: nie są identyczne, lustrzane odbicie plus przesunięcia,
ale ogólna koncepcja jest taka sama.
Po siódme: wyobraźcie sobie przez
chwilę sytuację odwrotną. To Wy jesteście projektantkami wzorów, jest to dla
Was źródło utrzymania (i dla Waszych rodzin). Ktoś po cichu przywłaszcza sobie
Waszą pracę? Czy nadal będziecie się temu w spokoju przyglądać? (bo to jest
inaczej, kiedy krzywda dzieje się gdzieś daleko, to mniej boli, ale kiedy
dotyka Cię bezpośrednio to co robisz? zareagujesz, czy nadal będziesz to
tolerować? Zamiatanie problemów pod dywan nie sprawi, że przestaną one istnieć.
Po ósme: w ubiegłym tygodniu,
dokładnie 2019.10.22. – w pełni świadomie przeprowadziłam w grupie STODOŁA
Polskiego Patchworku na Facebooku test. Dzisiaj mogę otwarcie przyznać, że była
to swego rodzaju mała prowokacja z mojej strony. Chciałam się przekonać, ile
osób spośród czytających ten wpis zareaguje, podniesie alarm z powodu łamania
praw autorskich. Udostępniłam w grupie świąteczną
inspirację
podając autora wzoru i jego źródło. Otóż test wypadł kiepsko,
gdybym nie wywołała do tablicy Joasi Sołoch z prośbą o pomoc w tłumaczeniu, to
prawdopodobnie nikt by nie zareagował. Na pytanie „dlaczego tak się dzieje”
musicie odpowiedzieć sobie sami. W tym miejscu dziękuję jeszcze raz Joasi za
to, że jest czujna!
Wpis
znajduje się pod tym linkiem, mogą go zobaczyć tylko członkowie grupy, jako, że
STODOŁA jest grupą zamkniętą:
Nie
spodziewałyście się takiego wpisu, nieprawdaż? Ja też nie myślałam, że
kiedykolwiek coś takiego napiszę. W życiu zdarzają się czasem przykre
niespodzianki, szczególnie wtedy, kiedy przestajemy być czujni! Pod tytułową
latarnią bardzo często bywa najciemniej. Warto o tym pamiętać i nie
pozwalajcie, żeby ktoś jawnie nabijał Was w przysłowiową butelkę! Kłamstwo ma
krótkie nogi, a pozory bardzo często mylą...
Wnioski
wyciągnijcie same.
Na
zakończenie pragnę wszystkich czytających ten wpis poinformować, że
jednocześnie z tym postem wysyłam – w formie listu otwartego - oficjalnego
maila do Zarządu Stowarzyszenia Polskiego Patchworku oraz do Komisji Rewizyjnej
SPP z prośbą o zbadanie sprawy i niezwłoczne podjęcie odpowiednich kroków. Ze
względu na bezprecedensowy charakter powyższego działania w mailu do Zarządu
zwrócę się z prośbą o transparentny tryb rozpatrywania tej sprawy oraz o
poinformowanie społeczności SPP o podjętych w związku z tym decyzjach.
Dziękuję
za uwagę!
Jestem w szoku, ale masz rację w 100%. Moje to moje, a nie cudze.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miałaś odwagę zostawić swój komentarz pod tym wpisem. Po wczorajszej publikacji wiele osób zasypało mnie swoimi uwagami na Messenger-e, szanuję to, że z takich, czy innych powodów nie chcą się ujawniać. Większość z nich również była w szoku po przeczytaniu powyższego, dano mi też odczuć, że to dobrze, że ktoś w końcu zdecydował się napisać o tym publicznie. Ja byłam w szoku parę miesięcy temu, kiedy odkryłam tą smutną prawdę. Zwlekałam tak długo z podaniem tego faktu do publicznej wiadomości, ponieważ gniew i emocje nie są dobrym doradcą. Nie chciałam, żeby pochopne wnioski naraziły kogokolwiek na szwank. To co napisałam – to są fakty, a wyciąganie wniosków pozostawiam czytelnikom. Liczę jednocześnie na to, że są oni w stanie obiektywnie ocenić opisaną sytuację. Wnioski „kółek wzajemnej adoracji” – jakich dużo w środowisku polskiego patchworku – pomijam.
UsuńZgadzam sie w 100 %. Ciekawa reakcji SPP
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Katarzyna Jablonska-Cacko
@Kasiu, też byłam ciekawa reakcji SPP, ale upłynęły już prawie 3 tygodnie od czasu tego wpisu i do tej pory nie ma żadnego odzewu ze strony Stowarzyszenia.
UsuńZ ogromnym zainteresowaniem przeczytałam Twój post. Jak pewnie wiesz, od wielu lat projektuję wzory, dlatego temat bardzo,ale to bardzo mnie dotyczy.
OdpowiedzUsuńTak samo jak Ela Z. używam programu Electric Quilt (od około 9 lat). Wszystkie moje wzory są wykonane właśnie w nim i samo posiadanie licencji (brzmi bardzo poważnie, ale to po prostu zakup programu) nie daje możliwości omyłkowego rozrysowania wzoru w taki sam sposób jak inna osoba. Program niczego za nas nie rysuje,a jedynie na podstawie narysowanych przez nas linii powstaje wzór.
Owszem, są tam bezpłatne, proste wzory, które może wykorzystać każdy posiadacz programu (wyżej opisany ptaszek do nich nie należy), ale nigdy nie spotkałam się z ich publicznym udostępnianiem (mam tu na myśli udostępnioną choinkę).
Osobiście jestem zbulwersowana postępowaniem Eli Z. Sprzedaż czyjegoś wzoru jako własnego, to zwykła kradzież, a postawa osób klepiących ją w takiej sytuacji po plecach jest szokująca.
@Gosiu, bardzo dziękuję za Twój konstruktywny komentarz, który wnosi dużo nowych informacji do sprawy. W międzyczasie skontaktowałam się z właścicielem EQ, od którego otrzymałam informację, że wersja EQ8, której posiadanie zadeklarowała w komentarzu na FB Ela – została wypuszczona na rynek w październiku 2017 roku, natomiast wzór ptaszka na pewno istniał już w marcu 2016 roku. To kolejny fakt, który piszę w kontekście informacji dotyczących praw autorskich umieszczonych na stronie producenta programu:
Usuńhttps://support.electricquilt.com/articles/copyright/
Bardzo przykre, że taka sytuacja ma miejsce w stosunkowo świeżej organizacji. Oczywiście, to nie SPP odpowiada za działalność poszczególnych osób. Każda z nas buduje obraz Stowarzyszenia, niestety, to co szkodzi zawsze jest bardziej widoczne.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym osadządzać wspomnianej Eli - nie poznałam jej osobiście. Niewątpliwie jednak sprawa powinna być wyjaśniona ze względu na nas wszystkie, zorganizowane w SPP
Beato, zgadzam się z Tobą. Dodatkowo wydaje mi się, że tu nie chodzi tylko o SPP, chodzi o całe środowisko polskiego patchworku. Jest przecież o wiele więcej osób, które szyją patchwork, a nie są zrzeszone. SPP jest o tyle ważne w całym tym zamieszaniu, że Ela pełni tam funkcję wiceprezesa, a my jako członkowie Stowarzyszenia mamy prawo domagać się zajęcia przez Zarząd stanowiska w tej sprawie. Tymczasem mija już prawie trzeci tydzień, a ze strony SPP nadal nie ma żadnego odzewu.
Usuń