Caffee Mocca Espresso Quilt

Caffee Mocca Espresso Quilt

sobota, 23 stycznia 2016

Boldogi Nagyrózsa Fánk czyli węgierska odmiana faworków

Wiem, wiem, ten mój blog miał być z założenia poświęcony patchworkom (tudzież innej twórczości rękodzielniczej), ale nie mogłam się powstrzymać i dzisiaj będzie gastronomicznie. Na dodatek tradycyjnie, po węgiersku. Karnawał trwa, więc będzie o pączkach, bardzo specyficznych pączkach.


Otóż na Węgrzech w komitacie (= odpowiednik naszego województwa) Heves mamy małą miejscowość Boldog. Słowo „boldog” ma też inne znaczenie, oznacza: szczęśliwy. Nazw własnych prawie nigdy się nie tłumaczy, ale w tym przypadku można by tą miejscowość przetłumaczyć, jako Szczęśliwe, albo Szczęśliwa. W tej miejscowości mieszka jeden jedyny rzemieślnik, który zajmuje się produkcją formy do wypiekania tych pączków. Jest to rodzinna tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie, dzisiaj już niestety zanikająca. Tak jak w Polsce, mamy wiele dań gastronomicznych będących znakiem rozpoznawczym jakiegoś regionu geograficznego, tak i na Węgrzech, mamy dania wywodzące się z jakiejś miejscowości. Pączki, które chcę Wam dzisiaj pokazać wymyślono w miejscowości Boldog, tam też powstała foremka do ich pieczenia.




Te mniejsze foremki znane są w Polsce pod nazwą ROZETKI

Swoją formę zamawiałam w sklepie internetowym:  TU ADRES

Są 2 rodzaje tych foremek, mniejsza ma wewnątrz 3 wąsy (moja jest taka), i duża, która ma tych wąsów 5.
Boldogi nagyrózsa fánk, czyli węgierska odmiana faworków jest wypiekiem nie tylko karnawałowym, ale tradycyjnie także weselnym.



Przepis:
½ l mleka
5 całych jajek
5 kopiaste łyżki cukru pudru
szczypta soli
szczypta sody oczyszczonej (to zamiast proszku do pieczenia, tyle, co zmieści się na końcu noża)
50 dkg mąki (ja daję 60 dkg, wtedy ciasto jest gęstsze)
olej lub smalec do smażenia


Ze składników przygotować gęste ciasto naleśnikowe. W międzyczasie w garnku podgrzać smalec (lub olej). Kiedy ma już płynną konsystencję, to włożyć do niego foremki (na uchwycie), aby się rozgrzały.


Kiedy foremki są już gorące otrząsamy z nadmiaru tłuszczu i zanurzamy w cieście. Ja w momencie zanurzenia w cieście odliczam do 10-ciu :))) Chodzi o to, żeby ciasto niejako zapiekło się na ściance foremki. Zaraz potem zdecydowanym ruchem wyjmujemy formę z ciasta i równie szybkim ruchem zanurzamy ją w gorącym tłuszczu. Należy zwrócić szczególną uwagę na to, aby w cieście nie zanurzyć górnego brzegu foremki, gdyż wtedy ciasto nie będzie mogło zsunąć się z formy. Trzeba pracować dość szybko, wprawnymi ruchami, gdyż pączki pieką się błyskawicznie, w ciągu kilkunastu sekund.



Po włożeniu do tłuszczu ciasto zacznie odstawiać od formy. Mam taką metodę, że zsuwam je wtedy z formy w dół drewnianą wykałaczką. Kiedy już swobodnie pływa w tłuszczu to na moment obracam jeszcze na drugą stronę, żeby się podpiekła i wyjmuję na papierowe ręczniki, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Po upieczeniu posypać cukrem pudrem. Pychota!!!



Jeśli pieczemy te pączki w sezonie letnim, to można podawać je w owocami jagodowymi (truskawki, maliny, borówki) oraz z bitą śmietaną.
Ubytki tłuszczu w trakcie pieczenia trzeba uzupełniać. Z tej porcji wychodzi około 20 sztuk pączków.
W Polsce podobną techniką wypieka się tzw. rozetki. Ze 100 lat temu dostałam dwie takie foremki w spadku od mojej babci, niestety gdzieś się zapodziały i musiałam sobie dokupić. Z tego, co widzę można je kupić również na Allegro.



Na koniec proponuję zabawę :))
W wolnych chwilach (hmm...czy ja w ogóle miewam takie??) tłumaczę. Robię to od wielu, wielu lat. I ciągle jeszcze łapię się na tym, że nie wiem jak coś przetłumaczyć, bo są rzeczy po prostu nieprzetłumaczalne.
Pełna nazwa tego wypieku po węgiersku to: Boldogi Nagyrózsa Fánk
Fánk => pączek
Boldogi => to przymiotnik utworzony od miejscowości Boldog (czyli np. Gdańsk --> gdański)
nagyrózsa => to wyraz złożony, gdzie nagy znaczy duży, wielki, a rózsa to róża. W tym kontekście raczej jako róża wielkokwiatowa.
Czy macie jakiś pomysł jak mógłby się nazywać ten wypiek po polsku?




Życzę smacznego!

7 komentarzy:

  1. No i proszę, jakie cuda na kiju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo smakowite, szczególnie z dodatkiem własnej roboty marmolady z moreli :))

      Usuń
  2. Очень красивый пончик и верю, что вкусный! Но калорийныыыый!!! У меня тоже были простые розетки, но куда-то задевались... теперь не покупаю такого лишь потому, что бы калорийное не есть...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Мaргaритa, Вы знаете, эти пончики на самом деле очень калорийный. К счастью, я уже достаточно старa, чтобы отказывать себе все и постоянно считать калории :)))

      Usuń
    2. Ой, я тоже такая старая))) но когда поправляюсь даже на 2-3 кг, начинаю себя плохо чувствовать, просто болею... А еще нужна будет новая одежда... та же не влезет))))) теперь все дорого.... лучше я не буду есть пончики))))

      Usuń
  3. Jaki piękny blog! Cieszę się, że tu trafiłam :)
    Pozdrawiam serdecznie i quiltowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Małgosiu, dziękuję i zapraszam częściej! Ja już od jakiegoś czasu podglądam Twoje szmatki :))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...