Caffee Mocca Espresso Quilt

Caffee Mocca Espresso Quilt

sobota, 27 sierpnia 2016

Piec kaflowy, czyli wystawa patchworku węgierskiego.


Blog leżał odłogiem przez kilka miesięcy, niczym nieuprawiane pole. Troszku się „zakurzył”, ale nie znaczy to, że nic się nie działo. Coś tam szyłam, i pewnie wrzucę to retrospektywnie (nieraz już tak bywało). Z notorycznego braku czasu, raczej robię to co lubię, a pisanie odkładam na później.
Ale wracając do tematu...
Jestem chora, tak potwornie chora, że chyba jest to nieuleczalne. Objawy są takie, że byłam dzisiaj na dorocznej wystawie patchworku węgierskiego... Jest to wirus, którym się zaraziłam grubo ponad 20 lat temu, czasami był w stanie uśpionym, ale chwilami się uaktywnia (w szczególności, kiedy przekraczam próg sklepów w tekstyliami, lub odwiedzam „szmaciane imprezy”, jak ta dzisiejsza). 
W ten weekend (26-28. sierpnia) odbywa się doroczna wystawa patchworków zorganizowana przez Węgierski Cech Rzemiosła Patchworkowego. Oficjalnie cech został zarejestrowany w roku 1989, czyli 27 lat temu, i od roku 1993 organizuje pod swoim patronatem wystawy patchworków. Wystawy odbywają się co roku w innym mieście, w tym roku jest u nas, w Budapeszcie. 
Dość późno się dzisiaj wybrałam na tą imprezę. Skutkiem tego było, że niestety nie udało mi się obejrzeć wszystkiego. Jutro wybieram się z samego rana, aby kontynuować. Dzisiaj natomiast chciałabym Wam pokazać jedną jedyną pracę, która - dosłownie i w przenośni - zwaliła mnie z nóg.
Widziałam ją już w internecie, ale teraz mogłam na żywo pomacać i podziwiać.

Praca jest zatytułowana „Węgierski skarbiec – piec kaflowy z kafli boutis”.
Pomysł jest autorstwa Anny Dolányi, która była też głównym koordynatorem prac przy tworzeniu tego patchworka. Jest to praca zbiorowa członkiń Węgierskiego Cechu Rzemiosła Patchworkowego, którego Anna Dolányi jest jedną z założycielek.
Praca została wykonana z myślą o Festiwalu Patchworków, który odbył się w roku 2014 w Houston w USA. Od tamtej pory była pokazywana na patchworkowych imprezach we Francji, w Korei, i objechała całą Amerykę.  
Źródłem i inspiracją do wykonania tej pracy była sztuka ludowa. Węgrzy czerpią pełnymi garściami ze swojej tradycji, przejawia się to m.in. we wzornictwie ludowym. W miejscowości Kalotaszeg kilkusetletnią tradycją może poszczycić się garncarstwo. To właśnie z tej tradycji zostały zaczerpnięte wzory do wykonania tej pracy. Bardzo charakterystycznym motywem są elementy roślinne, w szczególności tulipan oraz osty. Cały piec składa się z 66 kafli. Praca jest uszyta z zastosowaniem francuskiej techniki boutis.
 Na jednym z kafli jest też herb Węgier (powyżej).
Kafle zdobią przód i boki pieca. Pomacałam z bliska, przód i boki pieca to 2 warstwy cienkiego batystu (bez wypełnienia). Wszystkie kontury wzorów są przepikowane ręcznie, w miejsce linii jest wszyty sznureczek bawełniany. Natomiast tam, gdzie są np. płatki kwiatów jest jakieś wypełnienie, być może skrawki waty, otuliny etc. Plecy pieca są wykonane jak klasyczna kanapka, z wypełnieniem. Zdjęcia je przedstawiające trochę potraktowałam w Adobe Photoshopie tak, aby było widać co tam jest wypikowane. W rzeczywistości są śnieżnobiałe jak cały piec. Wypikowany tekst podaje źródło wzorów, kto wykonał quilt i z jakiej okazji go uszyto. 


Cała magia tej pracy polega na tym, że najważniejszy jest sposób, w jaki ta praca jest zaprezentowana. Na dobrą sprawę jest to parawan w kształcie prostokąta, w środek którego wstawiono podłużną lampę. I dopiero po zapaleniu tej lampy uwidacznia się cała magia, bo widać podświetlone kontury motywów ludowych.




Ta praca wabi, nie można przejść obok niej obojętnie. Rozsyła ciepło, dokładnie tak samo, jak powinien to robić stary, poczciwy piec kaflowy z babcinej izby.
W górnej części pieca – jak na tradycyjny kaflowy piec przystało – jest zwieńczenie z ozdobnych kafli (ten element ma jakąś fachową nazwę, ale nie pamiętam).
Kupiłam broszurkę z wszystkimi wzorami kafli.

Jeszcze kilka kafli:








...i niestety znowu kupiłam tyci-tyci zapas szmatek. Aż się boję myśleć, co będzie jutro, kiedy pojadę kontynuować... oglądanie wystawy :))


17 komentarzy:

  1. Po pierwsze: bardzo się cieszę, że do nas zawitałaś :)
    Po drugie: praca, którą przedstawiasz, jest wspaniałą ucztą dla oczu!
    Po trzecie: informacje, które przekazałaś, są niezwykle ciekawe.
    Rewelacyjny post i zazdraszczam Ci tej imprezy ;)
    Życzę wielu wspaniałych wrażeń w dniu jutrzejszym, ciekawych inspiracji, udanych zakupów :)
    Pozdrawiam cieplutko ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Impreza – jak co roku zresztą – jest bardzo prężnie zorganizowana. Do niedawna nie chciało mi się wierzyć, że w kraju tak małym jak Węgry jest tyle quilterek. Szyją prace indywidualne i zbiorowe. Sama impreza odbywa się w trzech lokalizacjach (przy jednej ulicy), dwa z nich to wystawa prac, trzecie to kiermasz (tam lepiej wchodzić BEZ karty kredytowej):))

      Usuń
  2. Kasiu, to jest rewelacyjne! Pomysł, wykonanie... Jestem zachwycona. Bardzo lubię niekonwencjonalne podejście do patchworku. Zazdroszczę Ci, że mogłaś obejrzeć tak z bliska. Dzięki za świetna relację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, cieszę się, że Ci się podoba. Dla mnie również rewelacja, tym bardziej, że osobiście raczej wolę patchwork klasyczny i użytkowy. Mam za mało m2, żeby sobie zafundować taki piec, ale przynajmniej można nacieszyć oko zdjęciami.

      Usuń
  3. Przepiękna, oryginalna i niepowtarzalna patchworku! Dziękuję za te zdjęcia :) Miłego oglądania dalszej części wystawy :) Może pokażesz znowu jakąś perełkę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj... miało być "niepowtarzalna forma patchworku" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jolu, relacja będzie na 100%. Dzisiaj już nie widziałam takiej perełki, ale widziałam sporo innych, bardzo ciekawych prac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! Zawsze coś nowego i innego. Dodam, że mało znamy węgierski patchwork.

      Usuń
  6. Не могу передать восхищения, как это необыкновенно красиво! Какой труд и как гениально придумано и одновременно демонстрирует традиции народа и красоту "бути"! Спасибо большое за чудо!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. МАРГАРИТА, this time I will answer in English, as it is easier for me, than Russian. I wrote in my post about Quilt Festival in Budapest, which has been held last weekend. This quilt is an imitation of tile stove (a very original and unique way to present a quilt!). The tile stove is created from 66 pieces of tiles. Every piece has been sewn by another person. Each person is a member of the Hungarian Patchwork Guild. All the patterns are based on Hungarian folk art.

      Usuń
    2. Кася, пиши на любом языке, хотя бы на польском, я его лучше понимаю чем английский. Но Гугл переводит любой)))) Я бы тоже купила такую книгу у гильдии, если они продают и рассылают.

      Usuń
    3. Кася, сегодня написала Анне письмо на адрес гильдии hunpatch@gmail.hu но Гмаил мне ответил, что письм отклонено как от неизвестного пользователя. Даже не знаю что делать... Попробую еще из другого ящика отправить...

      Usuń
    4. МАРГАРИТА, я понимаю. Пиши мне на мой адрес электронной почты (oн расположен на мaйом блоге в профилье). Я пошлю тебя личный адрес Ани, я не хочy раскрывать ее в общественности.

      Usuń
  7. Unikatowa praca, niespotykany patchwork, i mam pytanie..a gdzie mozna kupic taka broszurke z wzorami na kaflach?.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu, książeczka została wydana na polecenie Węgierskiego Cechu Rzemiosła Patworkowego, więc podejrzewam, że w ich siedzibie można ją kupić. Napisałam do nich maila z zapytaniem, jak odpiszą, dam Ci znać mailowo. Ja swoją zakupiłam na festiwalu, było stoisko z całą masą publikacji.

      Usuń
  8. Praca jest fantastyczna. Nigdy czegoś takiego nie wiedziałam. Rewelacja. Mogę tylko westchnąć, że nie moje oczy nie mogą tego zobaczyć na żywo. Gratuluję możliwości oglądania i świetnych zakupów.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Marille z http://marilles-crochet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...